U mnie niestety nie jest pastelowo i kolorowo ale.......szaro. Ale ja tak lubię. Dla wprowadzenie odrobiny wiosny do domu zrobiłam sobie ostatnio w te zimowo wiosenne wieczory firaneczkę w kwiatki:)) i zawiesiłam ją w łazience , żeby się przyjemniej......brało prysznic:)) Dla zmylenia przeciwnika zasłoniłam okno , za którym zaspy śniegu. Ot i mam i ja swoją wiosnę. Każdy ma taką na jaką zasłużył:))
w sumie jak zasłoni się okna to można przyjąć , że wiosna już jest.
OdpowiedzUsuńszafirki... to lubię :))
Tylko ciemno trochę:))
UsuńPozdrawiam
Niby tylko zasłonka ,a jak wiele zmienia :)
OdpowiedzUsuńTrzeba się cieszyć z drobiazgów:))
UsuńPozdrawiam
Śliczny koszyczek i szafka. A lawenda wystająca z koszyczka to żywa? Na zdjęciu wygląda żywo :)
OdpowiedzUsuńNo niestety sztuczna bo żywej to chyba jeszcze bym nie dostała:)
UsuńPozdrawiam
Firaneczka jak marzenie... przepiękna:) Tez lubię gołębie szarości i szarobeże:) Pięknie się komponują z mocnymi akcentami kolorystycznymi:)
OdpowiedzUsuńTylko, że nie zawsze efektownie wychodzą na fotkach:)
UsuńPozdrawiam