Narzekam, marudzę, krzyczę, klnę.
Mam chwile słabości.
Dość często popadam w melancholijne stany , melancholijnymi stanami nazywając dość łagodnie:)
Mam problemy, te prozaiczne, codzienne i te wydumane przez samą siebie,
tak zwanych "wyższych lotów":)))
tak zwanych "wyższych lotów":)))
Oj, wysokie te loty są czasem bardzo, że ciężko mi stąpać normalnie po ziemi.
I żeby na nią spaść, sięgam po rzeczy najprostsze, te które akurat przynoszą mi ukojenie.....
coś dla ciała.....
i dla ducha....
Dagmaro..., to tak jak ja... Wkurzam się, martwię... Ktoś mi kiedyś wciąż powtarzał, że najgorsza jest obojętność.
OdpowiedzUsuńŚciskam.
Przypomniał mi się tytuł książki emocje - przyjaciel czy wróg .... chyba raczej przyjaciel, po czasie to się okazuje
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię cieplutko!