środa, 6 sierpnia 2014

Narzekam, marudzę, krzyczę, klnę. 
Mam chwile słabości.
Dość często popadam w melancholijne stany , melancholijnymi stanami nazywając dość łagodnie:)
Mam problemy, te prozaiczne, codzienne i te wydumane przez samą siebie,
 tak zwanych "wyższych lotów":)))
Oj, wysokie te loty są czasem bardzo, że ciężko mi stąpać normalnie po ziemi.
I żeby na nią spaść, sięgam po rzeczy najprostsze, te które akurat  przynoszą mi ukojenie.....



coś dla  ciała.....






i dla ducha....















2 komentarze:

  1. Dagmaro..., to tak jak ja... Wkurzam się, martwię... Ktoś mi kiedyś wciąż powtarzał, że najgorsza jest obojętność.
    Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przypomniał mi się tytuł książki emocje - przyjaciel czy wróg .... chyba raczej przyjaciel, po czasie to się okazuje
    Pozdrawiam Cię cieplutko!

    OdpowiedzUsuń